Kreta to wyspa, która potrafi oczarować od pierwszego wejrzenia. Gaje oliwne rozciągające się po horyzont, zapach rozmarynu unoszący się w powietrzu i słońce, które zdaje się świecić intensywniej niż gdziekolwiek indziej w Europie. Ale to nie tylko góry, zabytki i kuchnia są atrakcją tej wyspy. Czasami prawdziwe przygody czekają na nas w miejscach, gdzie najmniej się ich spodziewamy – tuż przy brzegu, w płytkich wodach lazurowych zatoczek.
Pierwsze zetknięcie z tym fenomenem mieliśmy w roku 2019 w Agii Apostolii – jednej z najpiękniejszych plaż niedaleko Chanii. To miejsce uwielbiane jest przez rodziny z dziećmi, bo wody są tu spokojne, dno łagodne, a piaszczyste zatoczki bezpieczne i idealne do pływania. To jest i nasze ulubione miejsce.
Łaskotanie, które zaskakuje
Kiedy po raz pierwszy zanurzyłem stopy w ciepłej wodzie Agii Apostolii, po jakimś czasie poczułem delikatne muśnięcia. Myślałem, że to może jakiś delikatny prąd morski. Ale po chwili stało się jasne – to rybki! Małe, niegroźne stworzenia, które z upodobaniem zaczynają skubać martwy naskórek ze stóp. Uczucie było dziwne – trochę łaskotało, trochę drapało.
Niektóre rybki są wyjątkowo śmiałe. Potrafią dobrać się nie tylko do zrogowaciałego naskórka, ale też do miejsc, gdzie mamy niewielkie ranki, choćby po ukąszeniu komara. W takich chwilach ich „zabawa” bywa mniej przyjemna – nagłe, mocniejsze uszczypnięcie potrafi zaskoczyć i sprawić, że człowiek odskoczy w bok jak rażony prądem.
Pamiętny incydent z 2019 roku
Jedno wydarzenie zapisało się szczególnie mocno w naszej pamięci. To był rok 2019 i nasz pierwszy pobyt. Na plażę przyszła starsza para emerytów. Weszli razem do wody, trzymając się za ręce – obrazek jak z pocztówki. Patrzyliśmy z uśmiechem, bo takich scen nigdy dość. I wtedy stało się coś, czego nikt się nie spodziewał.

Rybka zainteresowała się nogą starszej pani, a dokładniej – miejscem, gdzie miała widocznego żylaka. Jedno skubnięcie i nagle… krew trysnęła jak z pękniętego rurociągu. Woda zabarwiła się momentalnie, a małżeństwo stanęło w kompletnym osłupieniu. „To rekin!” – mogliby pomyśleć, gdyby nie fakt, że w pobliżu pływały tylko te „niewinne maleństwa”. Staraliśmy się tłumaczyć, że to rybka, naprawdę malutka, która po prostu trafiła na słabsze miejsce w skórze.
Rybki z Agii Apostolii – kto tu podgryza?
Żeby dobrze zrozumieć, co właściwie dzieje się w tych płytkich wodach, warto przyjrzeć się gatunkom, które najczęściej spotkamy w okolicach Chanii i Agii Apostolii.

- Atherina boyeri (ateryna zwyczajna) – drobna, srebrzysta rybka, która pływa w dużych ławicach. To właśnie ona najczęściej podgryza stopy turystów. Jest szybka, zwinna i ciekawska. Gdy człowiek stoi nieruchomo w wodzie, a szczególnie gdy ma trochę martwego naskórka na piętach, aterynek nie trzeba długo namawiać.
- Mugil cephalus (cefal płaskogłowy) – większy od aterynek, ale również spotykany blisko brzegu. Mugile rzadziej decydują się na kontakt z ludźmi, ale zdarza się, że z ciekawości potrafią „dziabnąć” kawałek naskórka. Dla nas uczucie może być zaskakujące, choć dla ryb to po prostu kolejna próba zdobycia czegoś do jedzenia.
- Gobius spp. (babki) – rybki przydenne, lubiące siedzieć wśród piasku i kamieni. Nie są tak nachalne jak aterynek, ale potrafią czasem podskubać skórę, jeśli człowiek długo stoi nieruchomo. Babki są mistrzami kamuflażu, więc nawet nie zawsze zauważymy, kiedy do nas podpłyną.
- Chromis chromis (chromis kasztanowaty) – małe, ciemne rybki, które zwykle pływają przy skałkach. Choć ich „podgryzanie” nie jest tak częste jak u aterynek, i one czasami wykazują zainteresowanie turystami, zwłaszcza jeśli w wodzie znajdą się jakieś mikrouszkodzenia skóry.
Spa w wersji naturalnej
Można powiedzieć, że rybki z Agii Apostolii oferują coś w rodzaju naturalnego „fish spa”. W wielu kurortach na świecie ludzie płacą, by zanurzyć stopy w akwarium pełnym rybek Garra rufa, które zjadają martwy naskórek. Na Krecie taki zabieg dostajemy gratis – i to w dużo piękniejszej scenerii.
Nie wszystkim musi się to podobać. Dla jednych to sympatyczna atrakcja, dla innych nieprzyjemne uczucie. Prawda jest taka, że te rybki nie chcą nam zrobić krzywdy. To raczej nasza skóra jest dla nich ciekawą nowością – pachnie inaczej niż morski plankton i przyciąga ich uwagę.
Urok plażowania z niespodzianką
Dla mnie wspomnienia z Agii Apostolii to nie tylko błogi odpoczynek w greckim słońcu, ale też te momenty, gdy małe rybki przypominały, że wchodząc do morza, zawsze wkraczamy do cudzego świata. Świata, w którym to my jesteśmy atrakcją.

Czy warto się bać? Zdecydowanie nie. Trzeba tylko pamiętać, że jeśli mamy świeże rany czy większe problemy skórne, lepiej uważać. Dla większości osób to będzie tylko przygoda, którą można później wspominać ze śmiechem – tak jak my wspominamy naszą historię ze starszą parą i rybką, która okazała się „nieproszonym chirurgiem”.
I właśnie w tym tkwi magia Krety. Nigdy nie wiesz, czy wrócisz do domu tylko z opalenizną i wspomnieniem pomarańczy i oliwek, czy też z opowieścią o rybce, która podgryzała twoją piętę tak zawzięcie, że do dziś śmiejesz się na samo wspomnienie.
Grzegorz Turski